Czy warto burzyć mosty?
Jak wynika z teorii Bowlby’ego, człowiek od samego początku, narażony jest na różne zranienia. Doświadcza ich bezbronne dziecko, młodzież, dorośli i osoby w wieku senioralnym – żaden wiek nie chroni przed cierpieniem. Bagaż bolesnych doświadczeń może być naprawdę ogromny i przytłaczający i każdy człowiek radzi sobie z nim w inny sposób. Nieocenioną formą pomocy dla osób poranionych może być wsparcie psychologiczne, pod warunkiem, że jego skutki prowadzą do wyjścia z krainy lęku, mroku i pójścia dalej. Zdarza się bowiem, że na fali psychologicznego selfizmu, zaczynamy „kręcić się” wokół samego siebie. Koncentrujemy się tylko na sobie, własnych zranieniach, nieustannie rozdrapujemy rany, wciąż jesteśmy ofiarą… Z czasem nawet zwyczajne zachowania innych ludzi (czyjaś frustracja, niecierpliwość, upomnienie) bywa odbierane jako raniące. Nasze otoczenie, najbliższa rodzina, przyjaciele, zwyczajni ludzie, poranieni tak samo jak my, zaczynają być postrzegani jako środowisko dysfunkcyjne lub toksyczne. Odsuwamy się od najbliższych, burzymy łączące nas mosty, wierząc w to, że najbezpieczniejsza jest samotność…
Przesadne skupienie się na sobie, to droga donikąd. Kiedy wszyscy wokół stają się podejrzani, bo mogą stać się raniącym zagrożeniem, niemożliwe jest budowanie trwałych, szczęśliwych relacji, znalezienie wsparcia, przyjaźń małżeńska ani rodzicielska.
Zranienia nie są niczym dobrym, można je jednak dobrze wykorzystać. Przecież w życiu codziennym potrafimy wykorzystywać różnorakie „odpadki” i przetwarzać je na wartościowy kompost. Nasze trudne doświadczenia, nie muszą prowadzić do wznoszenia murów nieufności i zamknięcia się na innych ludzi. Bolesna historia każdego człowieka, pomaga zrozumieć, że inni także cierpią, że ich smutek, zgorzkniałość, niezadowolenie, mają takie samo bolesne źródło. Takie spojrzenie na rodziców, teściów, współmałżonka, partnera, przyjaciół, sąsiadów, ludzi w kolejce… i wynikające z niego życzliwe postawy, pomaga zaakceptować własną, nawet trudną historię i tworzy sieć zrozumienia i wsparcia. Warto „pokochać” swoje życie i pomóc w tym innym.